08.11.2010 22:29
Tak to się zaczęło...
Do tego wpisu zmotywowała mnie notka odważnego ;)
Moje słoneczko zawdzięczam dziadkowi [*] ...
Zaczęło się w wakacje, dwa lata temu tzn zaczęło się jak miałam 2 latka to wtedy tata miał jakaś yahamę...i wtedy 2 letnia Mała zakochała się w motocyklach.
A dwa lata temu w wakacje postanowiłam, że spełnię swoje największe marzenie - moto. Na rodziców nie bardzo mogłam liczyć w tej kwestii. Jednak był dziadek do którego chodziłam co sobotę - tak po prostu pogadać... Rozumiał mnie ze wszystkim.. mimo wieku starał się nadążać nad moim myśleniem.. kiedyś siedząc przy komputerze z dziadkiem weszłam na moto.allegro i zaczęłam przeglądać motory... i wtedy się zaczęło... Dziadek wychwycił to jak o tym wszystkim opowiadałam... Tylko on zauważył, że mam na tyle "rozsądne" myślenie, że mogę mieć moto... i obiecał mi kupno motocykla..
Długo szukałam czegoś odpowiedniego, radziłam się kumpli motocyklistów aż w końcu - jest moja wymarzona - czarna Honda CBR 125.
Nie przypuszczałam, że to się wszystko tak szybko potoczy.. owszem moto, moto ale w jakiejś tam przyszłości.
Pewnego dnia wróciłam ze szkoły ( chyba luty to był) dzwoni chłopak co tam słychać i mówię, że znalazłam fajna cebre a on "to jedziemy" i to było wszystko... nie zdążyłam nic powiedzieć...
Pojechaliśmy do Krotoszyna. Sama podróż była świetna, śmiechu co niemiara i jeszcze brak wycieraczek w samochodzie (nie wspominając, że lało). Dojechaliśmy - ciemno bo godzina już chyba 17. Cebra owszem ale koleś za dużo zaczął wkręcać. Najpierw plastiki były nówki nie malowane a na końcu rozmowy okazało się, że były klejone i malowane... no to podziękowałam poza tym pojechałam tam bez kasy ;p
Od razu po przyjeździe udaliśmy się z moimi "specjalistami od motoru" do dziadka, żeby wszystko opowiedzieć i dostać kasę na moto.
Dziadek się zgodził i za 3 dni (25 luty - moje urodzinki) pojechaliśmy koło Jarocina po następną cebrę. Była idealna. Zakochałam się w niej... To było moje maleństwo...
Podpisywanie umowy itd mijało jak dla mnie cholernie długo. Najlepsze było to, że kumpel (dziękuję Ci za to jeszcze raz :*) jechał tego 25 lutego moim słoneczkiem do domu... Zimno, wieje i jeszcze do tego padało... Ale dojechali oboje szczęśliwie do domu.
Dla mamy było to największym zaskoczeniem. Wpadłam do domu i "Mamo! moje maleństwo już stoi w garażu!!!" - troszkę ją zatkało bo nie przypuszczała, że moje plany były na serio. A więc zeszła z miną męczennicy do garażu. I te słowa pamiętam do dzisiaj - "Nie, no ładna"...
Cały następny dzień spędziłam z Misią w garażu... i tak do dnia dzisiejszego jest moim oczkiem w głowie :)
Dziadku [*] dziękuję, za spełnienie moich marzeń...
Komentarze : 5
I ty chcesz ją sprzedać, ja nie wyobrażam sobie tego żebyś Ty ja sprzedała...
Popieram opinie w poprzednich komentarzach, że ludzi, którzy rozumieją twoją pasję i ją wspomagają należy dażyć wielkim szcunkiem.
A wpis naprawdę świetny, czytając go widać Twoje uczucia i emocje jakimi dażysz "maleństwo"
Chyba najlepszy i najciekawszy :D:D
Świetny wpis ;)
I weź tu człowieku się pozbądź maszyny jak tyle wspaniałych i silnych emocji jest z nią związanych ;-) Ludzie, którzy potrafią dostrzec u innych pasję i wspomagać jej rozwój zasługują na największy szacunek :-) Niskie ukłony dla Twojego Dziadka :-)
czytając to, przypomniało mi się jak po swoją dziecinke jechałem, byla rowniez zima. I pogoda niezbyt dopisywala, ale czego sie nei robi zeby osiagnac wymarzony cel :)
takie historie czyta sie swietnie ;), po przeczytaniu tego wpisu nasunelo mi sie tylko jedno na mysl, w najblizszym czasie jak tylko sie da jedziemy podziekowac jeszcze raz twojemu dziadkowi, bo to przeciez w duzej czesci dzieki niemu wszystko ;) Jak by jeszcze dopisala pogoda to jedziemy moto ;D
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Na wesoło (3)
- O moim motocyklu (3)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Ogólne (19)
- Tunning (2)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)